[octc-svndiff] SF.net SVN: octc:[398] trunk/lg/pol/Baskerville/text.xml
Brought to you by:
bansp
|
From: <jim...@us...> - 2010-11-07 04:33:36
|
Revision: 398
http://octc.svn.sourceforge.net/octc/?rev=398&view=rev
Author: jimregan
Date: 2010-11-07 04:33:29 +0000 (Sun, 07 Nov 2010)
Log Message:
-----------
more splitting
Modified Paths:
--------------
trunk/lg/pol/Baskerville/text.xml
Modified: trunk/lg/pol/Baskerville/text.xml
===================================================================
--- trunk/lg/pol/Baskerville/text.xml 2010-11-07 04:29:55 UTC (rev 397)
+++ trunk/lg/pol/Baskerville/text.xml 2010-11-07 04:33:29 UTC (rev 398)
@@ -902,8 +902,8 @@
to wypadek bardzo ciekawy, dający obfite pole do
naukowej ekspertyzy.</ab> <ab type="sentence">Czemuż nie mogłem odczytać
tej żwirowej karty, zanim ją zatarły inne stopy!</ab> <ab type="sentence">Doktorze
-Mortimer, że też mnie pan nie uwiadomił wcześniej!
-Jeśli nam się nie uda wyświetlić sprawy, cała
+Mortimer, że też mnie pan nie uwiadomił wcześniej!</ab>
+<ab type="sentence">Jeśli nam się nie uda wyświetlić sprawy, cała
odpowiedzialność spadnie na pana.</ab></p>
<p xml:id="p-204"><ab type="sentence">— Nie mogłem pana wzywać, panie Holmes, bo
@@ -951,8 +951,8 @@
<p xml:id="p-215"><ab type="sentence">— Widzę, że pan przeszedłeś do obozu spirytystów.</ab>
<ab type="sentence">Ale zechciej mi powiedzieć jeszcze jedno, doktorze
Mortimer.</ab> <ab type="sentence">Jeżeli pan skłaniasz się ku takim zapatrywaniom,
-dlaczego przyszedłeś zasięgnąć mojej rady?
-Powiadasz pan jednym tchem, że nie warto przeprowadzać
+dlaczego przyszedłeś zasięgnąć mojej rady?</ab>
+<ab type="sentence">Powiadasz pan jednym tchem, że nie warto przeprowadzać
śledztwa w sprawie zabójstwa sir Karola, a jednocześnie
prosisz mnie, żebym się tą sprawą zajął.</ab></p>
@@ -1268,8 +1268,8 @@
może mi pan wytłómaczy, co znaczą te słowa
i kto interesuje się moją osobą?</ab></p>
-<p xml:id="p-295"><ab type="sentence">— Cóż pan o tem myślisz, doktorze Mortimer?
-Musisz chyba przyznać, że niema w tem nic nadnaturalnego.</ab></p>
+<p xml:id="p-295"><ab type="sentence">— Cóż pan o tem myślisz, doktorze Mortimer?</ab>
+<ab type="sentence">Musisz chyba przyznać, że niema w tem nic nadnaturalnego.</ab></p>
<p xml:id="p-296"><ab type="sentence">— Nie, lecz te słowa mogą być skreślone przez
kogoś, kto wierzy w nadprzyrodzoną siłę, rządząca tą
@@ -1372,8 +1372,8 @@
w prostej linii; i tak, naprzykład, <emph>życie</emph> nie jest na
swojem miejscu właściwem.</ab> <ab type="sentence">To świadczy o niedbałości
lub o wzruszeniu.</ab> <ab type="sentence">Przypuszczam raczej to ostatnie.</ab>
-<ab type="sentence">Korespondent śpieszył się widocznie... ale dlaczego?
-Wiedział, że list, wrzucony wieczorem, choćby najpóźniej,
+<ab type="sentence">Korespondent śpieszył się widocznie... ale dlaczego?</ab>
+<ab type="sentence">Wiedział, że list, wrzucony wieczorem, choćby najpóźniej,
dojdzie rąk sir Henryka nazajutrz przed jego
wyjściem z hotelu.</ab> <ab type="sentence">Czyżby ów nieznajomy bał się, że
mu przerwą robotę?</ab></p>
@@ -2594,8 +2594,8 @@
Holmes był niższego wzrostu, lecz rysopisy bywają
niedokładne.</ab></p>
-<p xml:id="p-638"><ab type="sentence">Trzeba było tę rzecz sprawdzić.</ab> <ab type="sentence">Ale w jaki sposób?
-Przedewszystkiem należało dowiedzieć się od
+<p xml:id="p-638"><ab type="sentence">Trzeba było tę rzecz sprawdzić.</ab> <ab type="sentence">Ale w jaki sposób?</ab>
+<ab type="sentence">Przedewszystkiem należało dowiedzieć się od
pocztmistrza w Grimpen, czy telegram został oddany
do własnych rąk Barrymora.</ab></p>
@@ -3620,8 +3620,8 @@
byłem wzburzony widokiem tej sceny.</ab> <ab type="sentence">Zbiegłem ze
wzgórza i spotkałem się z sir Henrykiem.</ab></p>
-<p xml:id="p-873"><ab type="sentence">— Watson! — zawołał.</ab> <ab type="sentence">— Skądże się tu wziąłeś?
-Czyżbyś mnie śledził wbrew mojej woli?</ab></p>
+<p xml:id="p-873"><ab type="sentence">— Watson! — zawołał.</ab> <ab type="sentence">— Skądże się tu wziąłeś?</ab>
+<ab type="sentence">Czyżbyś mnie śledził wbrew mojej woli?</ab></p>
<p xml:id="p-874"><ab type="sentence">Wyznałem mu prawdę.</ab> <ab type="sentence">W pierwszej chwili oczy
zapałały mu gniewem, lecz rozbroiła go widocznie moja
@@ -3646,8 +3646,8 @@
a teraz gotów jestem przypuścić, że mnie, albo
jemu braknie piątej klepki.</ab> <ab type="sentence">Słuchaj, Watson: żyjesz
już ze mną parę tygodni, powiedz mi szczerze, czyś nie
-spostrzegł we mnie jakiego umysłowego zboczenia?
-Jak znajdujesz: czy mógłbym być dobrym mężem dla
+spostrzegł we mnie jakiego umysłowego zboczenia?</ab>
+<ab type="sentence">Jak znajdujesz: czy mógłbym być dobrym mężem dla
kobiety ukochanej?<pb n="95" id="Str_95"/></ab></p>
<p xml:id="p-882"><ab type="sentence">— Zdaje mi się, że najlepszym.</ab></p>
@@ -3809,8 +3809,8 @@
<p xml:id="p-914"><ab type="sentence">— Tak, zwłaszcza tutaj, na... drugie piętro.</ab> <ab type="sentence">Słuchaj,
Barrymore — rzekł — postanowiliśmy obaj zmusić
cię do powiedzenia prawdy.</ab> <ab type="sentence">Im prędzej ją wyznasz,
-tem lepiej dla ciebie.</ab> <ab type="sentence">Dość tych kłamstw.</ab> <ab type="sentence">Gadaj!
-Coś tu robił?</ab></p>
+tem lepiej dla ciebie.</ab> <ab type="sentence">Dość tych kłamstw.</ab> <ab type="sentence">Gadaj!</ab>
+<ab type="sentence">Coś tu robił?</ab></p>
<p xml:id="p-915"><ab type="sentence">Spojrzał na nas z rozpaczą, załamał ręce bezradnie.<pb n="99" id="Str_99"/></ab></p>
@@ -3840,8 +3840,8 @@
<p xml:id="p-923"><ab type="sentence">— Nie, proszę pana, to nic nie znaczy — przerwał
mi Barrymore.</ab> <ab type="sentence">— Upewniam pana, że to przypadkowe.</ab></p>
-<p xml:id="p-924"><ab type="sentence">— Poruszaj świecą, Watson — zawołał baronet.</ab> <ab type="sentence">— Widzisz?
-I tamto światło rusza się...</ab> <ab type="sentence">Czy i teraz, łotrze,
+<p xml:id="p-924"><ab type="sentence">— Poruszaj świecą, Watson — zawołał baronet.</ab> <ab type="sentence">— Widzisz?</ab>
+<ab type="sentence">I tamto światło rusza się...</ab> <ab type="sentence">Czy i teraz, łotrze,
będziesz przeczył, że dawaliście sobie sygnały?...</ab>
<ab type="sentence">Chodź-no tutaj.</ab> <ab type="sentence">Mów, kto jest twoim wspólnikiem i jaki
knujecie spisek?</ab></p>
@@ -4902,8 +4902,8 @@
<ab type="sentence">Lyons mówiła więc prawdę, lub część prawdy.</ab></p>
<p xml:id="p-1193"><ab type="sentence">Wyszedłem zniechęcony.</ab> <ab type="sentence">Więc znowu rozbijałem
-się o mur, zagradzający dalszą drogę odkryć!
-A jednak, im bardziej przypominałem sobie każdy rys
+się o mur, zagradzający dalszą drogę odkryć!</ab>
+<ab type="sentence">A jednak, im bardziej przypominałem sobie każdy rys
jej twarzy i każde słowo, tem pewniejszy byłem, że
nie powiedziała mi wszystkiego.</ab></p>
@@ -5028,8 +5028,8 @@
<p xml:id="p-1217"><ab type="sentence">— Więc pan wątpi? — zawołał.</ab> <ab type="sentence">— Spojrzyj pan
przed siebie.</ab> <ab type="sentence">Widzisz skałę, zwaną Black-Tor?</ab> <ab type="sentence">Sterczy
na nagim pagórku, wśród dzikiej, kamienistej płaszczyzny.</ab>
-<ab type="sentence">Pan sądzi, że ten chłopak jest pastuchem?
-Pozwól sobie powiedzieć, że to przypuszczenie
+<ab type="sentence">Pan sądzi, że ten chłopak jest pastuchem?</ab>
+<ab type="sentence">Pozwól sobie powiedzieć, że to przypuszczenie
jest niedorzeczne.</ab> <ab type="sentence">Niema tam ani źdźbła trawy,
więc cóżby skubała trzoda, a bez trzody niema
pastucha.</ab></p>
@@ -5323,8 +5323,8 @@
<p xml:id="p-1282"><ab type="sentence">— To niemożliwe!</ab> <ab type="sentence">Czyżby on pozwalał sir Henrykowi
starać się o własną żonę...</ab></p>
-<p xml:id="p-1283"><ab type="sentence">— Co mu to szkodzi, że sir Henryk zakochał się?
-On ze swojej strony, jak to sam spostrzegłeś, dokładał
+<p xml:id="p-1283"><ab type="sentence">— Co mu to szkodzi, że sir Henryk zakochał się?</ab>
+<ab type="sentence">On ze swojej strony, jak to sam spostrzegłeś, dokładał
wszelkich starań, aby sir Henryk nie objawiał i nie
wynurzał swych uczuć...</ab> <ab type="sentence">Powtarzam ci: ta piękna dama
jest nie siostrą, lecz żoną Stapletona.</ab></p>
@@ -5810,8 +5810,8 @@
aresztować pana i całą służbę pałacową...</ab></p>
<p xml:id="p-1404"><ab type="sentence">— Zanim pan spełni ten obowiązek — mówił baronet
-żartobliwie — może się dowiem, jak stoi nasza sprawa?
-Czyś pan jej zawiłości rozplątał?</ab> <ab type="sentence">My z Watsonem
+żartobliwie — może się dowiem, jak stoi nasza sprawa?</ab>
+<ab type="sentence">Czyś pan jej zawiłości rozplątał?</ab> <ab type="sentence">My z Watsonem
tyle wiemy dziś, co na początku.</ab></p>
<p xml:id="p-1405"><ab type="sentence">— Mam nadzieję, że zdołam wyświetlić tajemnicę.</ab>
@@ -6035,8 +6035,8 @@
<p xml:id="p-1469"><ab type="sentence">— Tak.</ab></p>
-<p xml:id="p-1470"><ab type="sentence">— Ależ to sprzeciwia się pańskim poprzednim zaleceniom!
-Ostrzegaliście mnie obaj, abym po zachodzie
+<p xml:id="p-1470"><ab type="sentence">— Ależ to sprzeciwia się pańskim poprzednim zaleceniom!</ab>
+<ab type="sentence">Ostrzegaliście mnie obaj, abym po zachodzie
słońca nie wychodził na bagno, ani na łąkę.</ab></p>
<p xml:id="p-1471"><ab type="sentence">— Tym razem możesz pan iść bezpiecznie.</ab> <ab type="sentence">Gdybym
@@ -6245,8 +6245,8 @@
godziny wolne.</ab> <ab type="sentence">Trzeba zjeść obiad i nabrać sił do działania.</ab>
<ab type="sentence">Po obiedzie przejdziemy się po łące; świeże powietrze
wyruguje z twoich płuc nagromadzoną w nich
-mgłę londyńską.</ab> <ab type="sentence">Wszak jesteś tu po raz pierwszy?
-Mam nadzieję, że nie zapomnisz tych odwiedzin...</ab></p>
+mgłę londyńską.</ab> <ab type="sentence">Wszak jesteś tu po raz pierwszy?</ab>
+<ab type="sentence">Mam nadzieję, że nie zapomnisz tych odwiedzin...</ab></p>
@@ -6468,7 +6468,7 @@
<p xml:id="p-1573"><ab type="sentence">— Wystawiając je na niebezpieczeństwo.</ab> <ab type="sentence">Czy możesz
pan wstać o własnej sile?</ab></p>
-<p xml:id="p-1574"><ab type="sentence">— Dajcie mi jeszcze wódki.</ab> <ab type="sentence">Tak! A teraz podtrzymajcie
+<p xml:id="p-1574"><ab type="sentence">— Dajcie mi jeszcze wódki.</ab> <ab type="sentence">Tak!</ab> <ab type="sentence">A teraz podtrzymajcie
mnie chwilkę, bo jeszcze drżą mi nogi.</ab> <ab type="sentence">Co
pan teraz rozkaże?</ab></p>
@@ -6493,7 +6493,7 @@
a zresztą przestrzeń dość znaczna; mógł nie
słyszeć.</ab></p>
-<p xml:id="p-1581"><ab type="sentence">— Sądzisz, że czekał na rezultat w domu? To go
+<p xml:id="p-1581"><ab type="sentence">— Sądzisz, że czekał na rezultat w domu?</ab> <ab type="sentence">To go
me znasz.</ab> <ab type="sentence">Ręczę, że wyszedł za psem, aby go przywołać
po skończonej „robocie”.</ab> <ab type="sentence">Gotówbym się założyć,
że go niema w Merripit-House.</ab> <ab type="sentence">Swoją drogą,
@@ -6552,20 +6552,20 @@
<p xml:id="p-1597"><ab type="sentence">Odetchnęła swobodniej.</ab></p>
-<p xml:id="p-1598"><ab type="sentence">— Dzięki Bogu! Widzicie, panowie, jak ten łotr
+<p xml:id="p-1598"><ab type="sentence">— Dzięki Bogu!</ab> <ab type="sentence">Widzicie, panowie, jak ten łotr
obszedł się ze mną!...</ab></p>
<p xml:id="p-1599"><ab type="sentence">Wysunęła ręce z rękawów — były okryte sińcami.</ab></p>
<p xml:id="p-1600"><ab type="sentence">— Ale to najmniejsza — ciągnęła dalej.</ab> <ab type="sentence">— On zdeptał
-moją duszę, poniżył ją... Wszystko znosiłam: osamotnienie,
+moją duszę, poniżył ją...</ab> <ab type="sentence">Wszystko znosiłam: osamotnienie,
poniewierkę, dopóki mogłam wierzyć w jego
miłość; ale i tu spotkał mnie zawód...</ab></p>
<p xml:id="p-1601"><ab type="sentence">Wybuchła płaczem.</ab></p>
<p xml:id="p-1602"><ab type="sentence">— Nie masz pani powodu go oszczędzać — rzekł
-Holmes.</ab> <ab type="sentence">— Powiedz nam, gdzie się ukrywa? Jeśli mu
+Holmes.</ab> <ab type="sentence">— Powiedz nam, gdzie się ukrywa?</ab> <ab type="sentence">Jeśli mu
pomagałaś w złem, dopomóż nam złe powetować.</ab></p>
<p xml:id="p-1603"><ab type="sentence">— Jedno jest tylko miejsce, w którem mógł się
@@ -6575,7 +6575,7 @@
<p xml:id="p-1604"><ab type="sentence">Holmes przysunął lampę do okna.</ab></p>
-<p xml:id="p-1605"><ab type="sentence">— Patrzcie — mówił — co za mgła! Nikt dzisiaj
+<p xml:id="p-1605"><ab type="sentence">— Patrzcie — mówił — co za mgła!</ab> <ab type="sentence">Nikt dzisiaj
nie zdoła dotrzeć do Grimpen-Mire.<pb n="167" id="Str_167"/></ab></p>
<p xml:id="p-1606"><ab type="sentence">Klasnęła w ręce.</ab> <ab type="sentence">Oczy jej zabłysły.</ab></p>
@@ -6635,7 +6635,7 @@
<p xml:id="p-1617"><ab type="sentence">— Stapleton rzucił go tu zapewne wśród ucieczki.</ab></p>
<p xml:id="p-1618"><ab type="sentence">— Niewątpliwie.</ab> <ab type="sentence">Trzymając ten but, wprowadzał
-psa na trop sir Henryka... Odgłos wystrzału zwiastował
+psa na trop sir Henryka...</ab> <ab type="sentence">Odgłos wystrzału zwiastował
Stapletonowi, że zasadzka chybiona.</ab> <ab type="sentence">Łotr uciekał
z tym butem w ręku.</ab> <ab type="sentence">Tu właśnie go rzucił.</ab> <ab type="sentence">A zatem
do tego miejsca doszedł bezpiecznie.</ab></p>
@@ -7035,7 +7035,7 @@
<ab type="sentence">Jedno tylko pozostaje do wyjaśnienia: w jaki sposób
Stapleton, doszedłszy do sukcesyi, byłby wyjaśnił, dlaczego
tak długo zamieszkiwał w pobliżu Baskerville-Hall
-pod przybranem nazwiskiem? W jaki sposób byłby
+pod przybranem nazwiskiem?</ab> <ab type="sentence">W jaki sposób byłby
się upomniał o spadek, bez zwrócenia podejrzeń?</ab></p>
<p xml:id="p-1676"><ab type="sentence">Pani Stapleton zeznaje, iż jej mąż miał w tym
This was sent by the SourceForge.net collaborative development platform, the world's largest Open Source development site.
|